środa, 26 lutego 2020

[1145]

Aleja Powstania Warszawskiego

Kilkanaście lat temu było tu stare, krzywe, ale zielone torowisko, po którym tramwaje mogły rozpędzić się do 10 km/h, czyli do prędkości, która obowiązuje dziś na niektórych torowiskach w Nowej Hucie. Obecnie motorniczowie mogą się tu nieco bardziej poszaleć, jednak Rondo Mogilskie powoli traci swoją przepustowość, a pasażerowie cierpliwość. Wokół powstają nowe biurowce, które zasiedlają kolejne dywizje pracowników biurowych, którzy chcąc nie chcąc jakoś do pracy muszą się dostać. Miasto robi co może, by im to ułatwić, ale niestety nie skupia się na transporcie zbiorowym, bo ten akurat tnie na potęgę. I może w tym szaleństwie jest metoda, bo urzędnicy wiedzą, że po oddaniu 'szkieletora' oraz przyległych mu nowych budynków do użytku przy jednoczesnej konieczności zwiększenia ilości kursów cały dolny poziom Ronda Mogilskiego stanie. A wraz z nim Grzegórzeckie.

Dziś nastąpiło tylko krótkie zatrzymanie i tylko w jednym kierunku, lecz nie było to ani pierwsze ani na pewno ostatnie takie zdarzenie. To od urzędników zależy jaką płynność ruchu chcą w mieście pielęgnować - czy transportu zbiorowego, czy prywatnego. Nie chcę nieść złej nowiny, ale jak skupią się na tym drugim, to o żadnej płynności w najbliższych latach w Krakowie mowy nie będzie.

wtorek, 25 lutego 2020

[1144]

Pocztówka znad Morskiego Oka
 
Szlak do Morskiego Oka od lat jest najpopularniejszym ze szlaków górskich polskiej strony Tatr. Nie wymaga wielkiego wysiłku, nie trzeba mieć nie wiadomo jakiej kondycji czy ekwipunku - prosty, przyjemny i atrakcyjny szlak dla każdego. Co prawda są i tacy, których musiano stąd sprowadzać, bo zaskoczyła ich ciemność i dlatego ekipa ze schroniska czasem wywiesza kartkę z informacją, że po zmroku jest ciemno, ale to wyjątki. 
Zimą, nawet przy takiej sobie pogodzie, nie da się odmówić uroku tej części kraju. Tym samym nie wiem jak to się stało, że ostatni raz byłem tu... latem 2003 roku.

środa, 19 lutego 2020

[1143]

Teren pod estakadą kolejową nad ulicą Powstańców Wielkopolskich

Estakadę kolejową w Podgórzu oddano w grudniu 2017, lecz już trzy miesiące później musiano przerwać ruch kolejowy, gdyż ciąg dalszy torów wciąż jest w wielkiej przebudowie. Rozumiem i akceptuję ten stan rzeczy, bo rzeczywiście dawne nasypy kolejowe znikają na rzecz estakad, lecz nie da się ukryć, że sytuacja w tym konkretnym miejscu wpisuje się idealnie w obraz niedociągnięć, chybionych decyzji i bezrefleksyjnego planowania inwestycji w Krakowie. Na przykład z niejasnych powodów nie dociągnięto przystanku kolejowego Podgórze SKA do kładki pieszo-rowerowej nad aleją Powstańców Śląskich prowadzącej m.in. atrakcji jaką jest Kopiec Krakusa z jednej strony oraz fort Św. Benedykta wraz z całym starym Podgórzem z drugiej. Podobno za drogo wychodziło, ale jednak mam pewne podejrzenia, że w ogóle nawet nie pomyślano, że taka opcja będzie komukolwiek potrzebna. Piesi przecież uwielbiają chodzić na około i stać na światłach, więc po co im cokolwiek ułatwiać.
Nie pomyślano też za wczasu co zrobić z terenem, który nagle pojawi się pod estakadą i stanie się dostępny dla mieszkańców. Wcześniej znajdowały się tu budynki pokoszarowe wraz z halami Wojskowej Fabryki Wozów Taborowych, które nawet długo po zaprzestaniu produkcji były dość słabo dostępne dla postronnych. Widoczny w tle komin pochodzi prawdopodobnie z czasów, kiedy ta fabryka była na chodzie, więc gdzieś z początku XX wieku.

Studenci Politechniki Krakowskiej zaprezentowali jakiś czas temu koncepcję na park w tym miejscu, który spinałby ze sobą ulicę Powstańców Wielkopolskich z Dekerta, dzięki czemu łatwo i przyjemnie omijałoby się dość wrogo nastawioną do niezmotoryzowanych ulicę Limanowskiego. Póki co miasto nawet nie jest właścicielem tych działek, a PKP też jest średnim partnerem do rozmów czy negocjacji, więc nic nie zapowiada, by krajobraz w tym miejscu miał się szybko zmienić.

Na zdjęciu jest właśnie Kraków wraz z jego polityką urbanistyczną - byle zrobić, byle było, byle jak.

czwartek, 13 lutego 2020

[1142]

Św. Wawrzyńca 40/Halicka 18

Zaskakująco niewiele udało mi się znaleźć o tej sporej kamienicy u zbiegu ulic św. Wawrzyńca i Halickiej. Jedynie tyle, że zbudowano ją w latach 1922-1926, a jej projektantem był M. Winiarski i mieściła się tu Siedziba Dyrekcji Kolei Państwowych, która zajmowała także kamienice pod numerami 17, 16 oraz 15. Ale od kiedy to było i od kiedy jest to kamienica tylko mieszkalna nie udało mi się znaleźć.
Szkoda, bo to całkiem spora i pięknie symetryczna kamienica, która wkrótce znajdzie się w jeszcze atrakcyjniejszym położeniu niż dotychczas, a to za sprawą kładki pieszo-rowerowej, którą PKP obiecało zbudować wraz z nowym mostem. Sama Halicka także wyjdzie z cienia nasypu i stanie się bardziej dostępna, otwarta i częściej uczęszczana - ale czy na pewno to plus? Mieszkańcy mogą mieć tu inne zdanie.

piątek, 7 lutego 2020

[1141]

Ulica prof. Michała Życzkowskiego

Ta stosunkowo nowo powstała ulica mogłaby służyć za jeden z wielu przykładów typowego dla Krakowa bezmyślnego planowania oraz nie mniej krakowskiego 'niedasię'. Krakowski Park Technologiczny w tym miejscu zaczął powstawać gdzieś na początku wieku i wciąż się powiększa o nowe biurowce. Pracę znalazło tu kilka tysięcy specjalistów z najróżniejszych dziedzin nauki, chociaż największym pracodawcą jest oczywiście Comarch. I choć od samego początku zakładano szybkie powiększanie się tej strefy ekonomicznej, a więc i wzrost liczby pracowników, a co za tym idzie i ruchu w tym miejscu, to nikt nawet nie pomyślał o stworzeniu infrastruktury dla transportu zbiorowego. Ulica nie jest wąska, ale za to praktycznie ślepa. Na końcu jest co prawda wyjazd na ulicę Stella-Sawickiego, ale tam już nie ma takiego ładnego asfaltu, a betonowe płyty jak na drodze na budowę. A więc jakiekolwiek połączenie autobusowe odpada, chociaż (jeszcze wtedy) ZIKiT chciał takie tu zorganizować. Niestety poległ na przepisach, biurokracji i prawach własności tej czy innej działki. Tak się przynajmniej tłumaczyli, niemniej do jednego z biurowców jednak udało się zorganizować transport zbiorowy i do tego autobusem wynajętym od MPK. A miało się przecież nie dać.

Pomijając kwestie własności działek, do której rozporządzaniem ani się nie poczuwam, ani też nie zamierzam, to gdzie byli urzędnicy i urbaniści kiedy tę ulicę wytyczano oraz planowano zabudowę? Podobnie jak w wielu innych miejscach nikomu z powyższych, wraz z tymi wydającymi pozwolenia na budowę, nawet do głowy nie przyszła myśl, że będzie tu konieczny dojazd inny niż tylko prywatny i należy postawić takie warunki. 
Dziś na transport z prawdziwego zdarzenia raczej się nie zapowiada, chociaż były już petycje w tej sprawie i kilka podejść ze strony zarówno urzędników jak i najemców biurowców. Niestety - silniejszym okazało się być modelowe krakowskie 'niedasię'. Urzędnicy lubią chwalić się jak bardzo są pro-piesi i jak usilnie zachęcają mieszkańców do przesiadki na tramwaj i autobus oraz jak mocno dążą do stworzenia z Krakowa miasta o idealnym zrównoważonym transporcie, jednak jeśli trzeba już takie rozwiązanie zaplanować z wyprzedzeniem... no cóż, wtedy pojawia się Ruczaj, Avia, Życzkowskiego i mnóstwo innych miejsc, gdzie już na etapie projektu żadnej nowej infrastruktury dla transportu zbiorowego nawet nie bierze się pod uwagę, więc ci, którzy nie lubią kilometrowych spacerów po wcześniejszej jeździe z przesiadką, racjonalnie wybierają samochód. Kiedy pięć lat temu przebudowywano ciąg ulic Mogilskiej i Jana Pawła II była szansa na ponowne przemyślenie położenia przystanków w tej części ulicy i chociaż odrobinę dociągnąć tu transport, lecz niestety nie zrobiono nawet tego.

wtorek, 4 lutego 2020

[1140]

Plac targowy Borek

W dzień wolny od pracy - to należy zaznaczyć, bo wtedy całość wygląda żałośniej niż w dzień handlowy. 
W dzień powszedni jest to miejsce gwarne, tłoczne i nieco bardziej kolorowe, do którego  mieszkańcy lubią przyjeżdżać na zakupy, czego świadectwem niech będzie ocena na Google - 4,3. Takie czasy, nawet plac targowy ma oceny na Google. Mnie to miejsce trochę przypomina stary Bieńczycki Plac Targowy (również oceniany wysoko - 4,2), chociaż takich blaszaków tam jednak nigdy nie było. 
Tutaj natomiast są i to od wielu lat. Trochę głośniej zrobiło się o nich wiosną roku 2016 kiedy Kraków przygotowywał się do Światowych Dni Młodzieży, których uczestników miał witać właśnie tenże piękny plac. Miasto, a konkretnie rada dzielnicy IX, chciałaby wprowadzić tu jakąkolwiek estetykę, ale też specjalnie się ku temu nie pali. Tym bardziej, że teren leży w większości w rękach prywatnych. Kilka lat temu właściciel chciał tu zaprowadzić cywilizację, co polegało to na zbudowaniu hotelu, kilku pawilonów i ogrodzeniu całości płotem. To by jednak nieco utrudniło przemieszczanie się między pętlami tramwajową i autobusową, a robią to tysiące ludzi dziennie, więc nie dziwne, że radni na plan spojrzeli krzywo, nawet pomimo wprowadzonej później poprawki polegającej na wytyczeniu ogólnodostępnego chodnika. Swoją drogą to trochę szokujące, że urzędnicy akurat na to zwrócili uwagę, bo przeważnie wygoda pieszych ma w Krakowie priorytet zerowy.

Nie znalazłem informacji, by w najbliższym czasie sytuacja miała się zmienić - Plac Targowy Borek zostaje dziki jak jest, co dla okolicznych mieszkańców jest raczej dobrą informacją, bo sam fakt jego istnienia jest przecież czymś bardzo dobrym. Niemniej czy on naprawdę musi tak wyglądać?

sobota, 1 lutego 2020

[1139]

Klub Technika NOT na osiedlu Centrum C

Schowane wejście, budynek też przed światem ukryty, do tego nieco odrapany i ugryziony czasem... Te niepozorne drzwi prowadzą do Klubu Technika NOT. Mieści się on tu od roku 1953, czyli od momentu ukończenia budowy osiedla Centrum C, które na mapach było jeszcze oznaczane jako po prostu C-31. Wewnątrz ulokował się także Nowohucki oddział Stowarzyszenie Elektryków Polskich oraz Stowarzyszenie Inżynierów i Techników Przemysłu Hutniczego w Polsce. Odbywają się tu spotkania kół zainteresowań, odczyty, prezentacje, wykłady na tematy nie tylko ściśle techniczne, ale także zdrowotne, krajoznawcze i turystyczne. 
Ponadto w budynku funkcjonuje punkt nieodpłatnej pomocy prawnej dla mieszkańców.

A skąd ten znak Naczelnej Organizacji Technicznej i jak długo tu stoi? Możliwe, że już od roku 1953, ale być może krócej. Najstarsi mieszkańcy dzisiejszej Dzielnicy XVIII pewnie tak, dla pozostałych jest tu od zawsze i pewnie go nie zauważają.