czwartek, 22 listopada 2018

[0105bis]

Krakowska Akademia w sierpniu 2005 (wtedy jeszcze jako Krakowska Szkoła Wyższa).

Krakowska Akademia w listopadzie 2018

Trochę ponad rok po zrobieniu pierwszego zdjęcia trafiłem tu na kilka miesięcy na studia uzupełniające. Pochodziłem chwilę, lecz wkrótce straciłem zainteresowanie wybranym kierunkiem i tak skończyła się moja przygoda z Krakowską Szkołą Wyższą. Niemniej będąc studentem z doskoku miałem okazję bardziej poznać okolice Zabłocia. To dlatego, gdyż część zajęć odbywała się po tej stronie ulicy Herlinga Grudzińskiego, z której zrobione są oba zdjęcia. I na przykład widoczna na starym zdjęciu wydeptana ścieżka nie jest przypadkowa - otóż pomiędzy mostem Kotlarskim, a skrzyżowaniem z ulicą Dekerta nie było ANI JEDNEGO przejścia dla pieszych. Tym samym chętni na zajęcia przy ulicy Ślusarskiej (dziś w tym budynku mieści się m.in. lokal BAL) mieli do wyboru albo przejść pod mostem albo dojść do wspomnianego skrzyżowania. I część rzeczywiście tak robiła, ale większość ryzykowała zdrowie i życie przechodząc tędy na przełaj. Nawet podczas mojej krótkiej przygody na KSW doszła do mnie smutna historia o śmiertelnym wypadku w tym miejscu. Trochę w głowie się nie mieści, że przy projektowaniu zarówno ulicy Herlinga-Grudzińskiego jak i samej szkoły, czyli mniej więcej w tym samym okresie, nikt nie pomyślał o przejściu w tym miejscu. Dziś jest tu bezpieczniej i piesi mają swoje przejście, głównie z powodu ulokowanych tu przystanków tramwajowych, które powstały podczas budowy tramwaju do pętli Mały Płaszów. Niestety zaprojektowano je 'po krakosku', czyli za przejściem, co w tym miejscu jest nie tyle głupie i bezsensowne, co przede wszystkim niebezpieczne dla pasażerów. Bo prędkość wciąż jest ważniejsza od życia. Przejście natomiast wyposażono w światła na przycisk, co jest jak najbardziej ok i słuszne, ale jak już odstoimy swoje, to mamy całe cztery-pięć sekund na dotarcie na drugą stronę - to nie żart. Tyle dobrego, że na kolejne zielone nie czeka się długo, absurd jednak pozostaje. I choć to trochę straszne, Kraków ma gorsze przejścia niż to.

Bohaterką wpisu jest jednak Krakowska Szkoła Wyższa, a ona także się zmieniła - przede wszystkim awansowała w hierarchii szkół i od 2009 nie jest już szkołą wyższą, a akademią. Wcześniej, bo gdzieś w okolicach 2006-2007 roku od strony Wisły dobudowano kolejny budynek do kompleksu i mieści się tam chyba biblioteka szkoły, natomiast po prawej, już poza terenem uczelni, powstało osiedle mieszkaniowe, gdzie nomen omen moja dobra znajoma kupiła mieszkanie z ogródkiem. Najwięcej zmian okolica przeszła jednak 'za mną', ale o tym może kiedy indziej.

Ah, no i jeszcze jedno. Pierwszy śnieg spadł... brr.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz