poniedziałek, 30 listopada 2020

[1199]

 

Mikołajska 9

Co jakiś czas wracam do ścisłego centrum, tego najbardziej turystycznego i o którym najwięcej ciekawych rzeczy można wyszukać. Zatem dziś kamienica z adresem Mikołajska 9, o której..., cóż, niewiele ciekawostek udało mi się znaleźć. Trochę o byłych mieszkańcach i niegdysiejszych właścicielach, ale bez konkretów.
Dom ten jest oczywiście ważnym zabytkiem, bo jego najstarszą część datuje się na połowę wieku XIV, czyli mniej więcej czas, kiedy ta odnoga Mikołajskiej została wytyczona, co czyni z niego pozycję w rejestrze zabytków Krakowa.

Jak sądzę kiedyś był ładną, piętrową kamieniczką, którą później podniesiono o dwa piętra, starając się przy tym, trochę na oko, zachować spójny wygląd fasady - ze skutkiem jak widać.
Jej fragment kiedyś się tu już pojawił -> [0649]. Na zdjęciu widać szpecące tę kamienice banery i reklamy, które zniknęły po wejściu w życie uchwały krajobrazowej na Starym Mieście.

Mikołajska 9 to bliski mi adres. W podziemiach bowiem, od wielu już lat, znajduje się klub muzyczny Awaria, gdzie swego czasu spędziłem wiele wieczorów inhalując się papierosowym dymem, pijąc wiśniówkę na przemian z zimnym piwem, oraz słuchając koncertów zmarłego już niestety Jurka Bożyka, jazzmana i bardzo barwnej postaci związanej z Krakowem, lub formacji bluesowo-rockowej Blue Machine Łukasza Wiśniewskiego, dziś związanego z Krakow Street Band.

Zdarzyło mi się też raz być na jakiejś imprezie na ostatnim piętrze, gdzie gospodarzami byli mocno hałaśliwi i trudni do zniesienia na dłuższą metę Włosi. Szybko się ewakuowałem.

niedziela, 29 listopada 2020

[1198]

 

pierwszy śnieg

Zima jest tuż za rogiem, co daje się odczuć już od kilku dni, a dziś w nocy nieśmiało nam się pokazała. I choć z zimą się nie lubimy, to ucieszył mnie jej widok tej nocy. To taka namiastka normalności w temacie pór roku, a poza tym wiosny bardziej się wyczekuje, kiedy zima nie daje o sobie zapomnieć. Zatem pierwszy śnieg mamy za sobą, już właściwie dosłownie, i choć to nie zabrzmi jak wystukane moimi palcami niech go będzie więcej tym razem. Zimo, wróć. Tylko się nie zapędzaj.

piątek, 27 listopada 2020

[1197]

 

Podgórski kot

Dokładnie z ulicy Janowa Wola, a siedzi przy numerze 16. Przyznaję się, że do dziś nie wiedziałem o istnieniu ulicy o takiej nazwie w Krakowie.

Podczas II Wojny Światowej, w latach 1941-1943, ta krótka uliczka znajdowała się we wschodniej części krakowskiego getta żydowskiego, bardzo blisko bramy, natomiast w tej kamienicy, wraz z rodziną mieszkała Halina Nelken, wtedy nastolatka, która podobnie jak Anne Frank również pisała pamiętnik i on także doczekał się publikacji. Pamiętnik z getta w Krakowie Haliny Nelken został wydany w roku 1987 i obecnie jest bardzo trudny do zdobycia. Szkoda, bo wygląda na pozycję obowiązkową.

Samą kamienicę natomiast zbudowano w latach 1892-1893, a sto lat później wpisano ją do rejestru zabytków Krakowa. A kot? Zadbany, dokarmiony, oj tak, bardzo towarzyski i rozmrukany.

poniedziałek, 23 listopada 2020

[1196]

 

Początek Alei Generała Władysława Andersa

Kiedy projektowano Nową Hutę, to wzdłuż każdej niemal arterii pociągnięto tramwaj i dzięki temu dziś Nowa Huta ma jedno z najlepszych połączeń z centrum miasta. Jest to nawet ciekawe, gdyż na szeroko pojętym zachodzie powolutku zaczęto wycinać tramwaje. Tu był jednak nieco inny klimat mimo wszystko. 

Jakiegokolwiek by nie miało się zdania o tej części miasta, to nie można się nie zgodzić, że zaprojektowano ją z głową, a urbaniści mieli jakąś spójną wizję całości, dziś natomiast patrząc na plany nie idzie uwierzyć, że to się dzieje, to tak na poważnie i podpisał się tam ktoś, kto zdobył stosowne do tego papiery. Nieśmiertelnym przykładem jest ulica Lema, gdzie mając wielką połać niezabudowanego terenu nie wytyczono torów wzdłuż szerokiej jezdni, co było tak abstrakcyjnie głupim posunięciem, że nie może być tylko zwykłą bezmyślnością. Ale to tylko jeden przykład z wielu.

Niestety na czysto nowohuckie trasy, czyli właśnie 16 czy 21, wciąż wysyłane są przeważnie stare, wysokopodłogowe trupy z Wiednia. Na zdjęciu jest jednak wyjątek; jeden z niewielu nisko-wejściowych tramwajów obsługujący wspomniane wyżej linie - Düwag M8S. Oryginalnie Düwag N8C, ale trochę przy nim pogrzebano, dodano człon z niską podłogą, zmieniono przód i tył i stąd to inne oznaczenie. Dla pasażerów nie ma to znaczenia, bo najważniejszy jest w nim ten wspomniany człon z niskim wejściem.

Z informacji dodatkowych; po lewej fragment Centrum D, po prawej fragment Centrum C, a na wprost właśnie Aleja Generała Władysława Andersa, do 1991 roku Rewolucji Październikowej. Tramwaj natomiast wyprodukowano w roku 1976 i przez kolejne 30 lat jeździł po Essen.

piątek, 20 listopada 2020

[1195]

 

Pomnik Martyrologii – Rozstrzelanych w Grębałowie

Dziś jeden z nowohuckich pomników. Jak większość jest sztuką w przestrzeni miejskiej tak ten jest bardzo symboliczny - ufundowano go i postawiono bowiem w hołdzie dla 80 Polaków rozstrzelanych w tym miejscu przez żołnierzy niemieckich. Zbrodnię tę popełniono 29 stycznia 1944 roku i była ona odwetem za akcje dywersyjne przeciwko niemieckim pociągom jeżdżącym na trasie Kraków - Miechów oraz zabiciu dwóch niemieckich strażników kolejowych. Nie są znane nazwiska zamordowanych, jednak podejrzewa się, że w tej grupie mógł znaleźć się przedwojenny bramkarz TS Wisły Mieczysław Koczwara.

Pomnik odsłonięto w dziewiętnastą rocznicę tego wydarzenia, a ufundowała go załoga ówczesnej Huty im. Lenina, natomiast z inicjatywą wystąpiło koło ZBoWiD działające przy kombinacie.

Od roku 1963 minęło już sporo lat i prawdę mówiąc trzeba mieć sporo wyobraźni, by dojrzeć w tej bryle piaskowca kobietę w geście rozpaczy. Może radni dzielnicy XVII postanowią kiedyś o jego odnowieniu. Nie zaszkodziłoby.

środa, 18 listopada 2020

[1194]

 

Pozostałości wiaduktu kolejowego linii 111

Pozostając w klimatach kolejowych wrócę raz jeszcze do wspominanej tu nie raz Kocmyrzówki, linii kolejowej łączącej Kraków Główny z Kocmyrzowem, która w tym miejscu zgrabnym łukiem okrążała pole, na którym dziś znajduje się grębałowski cmentarz. W Krakowie wciąż widać pojedyncze ślady tejże linii i niektóre się tu znalazły. Np. krzyż św. Krzysztofa, który akurat został ścięty wraz z domem stojącym nieopodal. Pisałem o nim niecałe pięć lat temu -> [0780]. Ale niedawno wrzuciłem inny ślad - znak kolejowy wciąż trwający na trasie dawnej kolejki -> [1174]. 

Ten wiadukt nie był jednak oryginalną częścią Kocmyrzówki. Tędy kolej do Kocmyrzowa zaczęła jeździć dopiero gdy zlikwidowano większość torów w mieście, a po starych wiaduktach puszczono linie tramwajowe. Ten wiadukt zdemontowano kilkanaście lat temu. 13-15. Coś koło tego.

wtorek, 17 listopada 2020

[1193]

 

Pociągi pod specjalnym nadzorem w Bieżanowie

Tak serio to nie wiem czy te lokomotywy i wagony znajdują się pod specjalnym nadzorem, lecz na pewno znajdują się w Bieżanowie. Wygląda to jak cmentarz pociągów, lecz tak nie jest - to tylko tory odstawcze. Tutaj lokomotywy i wagony czekają na lepsze czasy, być może remont albo malowanie. Wśród opadłych liści i jesiennych kolorów ta kolejka jest moim absolutnym plenerowym hitem fotograficznym. 

Dwa zdjęcia niżej pisałem o stacji Kraków Bieżanów i znajdującej się przy niej kładce nad torami, którą PKP planuje po części zlikwidować. Zniknie część nad nowymi peronami, a zastąpi je przejście podziemne. Ta cześć ma zostać, gdyż jest łącznikiem między ulicą Magazynową i Stacyjną oraz dojściem do PKP Intercity SA Zakładu Południowego. Tym samym wydaje mi się być średnio rozsądnym drążenie przejścia podziemnego pod torami i likwidacja fragmentu kładki, która w dalszej części i tak musi zostać.

niedziela, 15 listopada 2020

[1192]

 

Rynek w listopadowe popołudnie

Ten weekend wynagradza nam te zeszłotygodniowe szarości i ponurości. Podoba mi się taki listopad. Podoba mi się też ten chwilowy brak ogródków restauracyjno-kawiarnianych wokół Rynku. Ich obecność ma swój urok oraz wzbogaca Rynek Główny i chciałbym, by wróciły, lecz jednocześnie mam wrażenie, że w ostatnich latach zrobiło się ich zdecydowanie za dużo. Tym samym cieszy mnie ta chwilowo odzyskana przestrzeń.

sobota, 14 listopada 2020

[1191]


Kraków Bieżanów

Na końcu wąskiej uliczki Stacyjnej, wzdłuż której nomen omen stoi kilka ciekawych, starych domów, znajduje się opuszczony i mocno już zniszczony budynek stacji kolejowej Kraków Bieżanów. Zbudowano go w latach 50' XIX wieku, więc jest to niemały zabytek, lecz PKP ograniczyło się tylko do jego zabezpieczenia. I niestety na tym raczej koniec, gdyż jak argumentują budynek stacji nie jest już w tym miejscu potrzebny. Radni dzielnicy XII próbowali interweniować, ale PKP zainteresowane nie jest. Były jednak plany przekazania go prywatnemu inwestorowi, lecz stan, w jakim budynek się znajduje, odstrasza najbardziej zainteresowanych. W sumie odstraszałBY... bo takich de facto nie ma. Jak widać nie ma tu nawet asfaltowej drogi.

Natomiast wokół dzieje się już więcej - wyburzono drugi budynek dworcowy, odremontowano perony, do których dojście ma zapewniać przejście podziemne z windami i innymi cudami, a w planach jest częściowe zdemontowanie kładki, czemu sprzeciwiają się zarówno mieszkańcy Starego Bieżanowa jak i miłośnicy kolei. Ale do tego jeszcze wrócę.

piątek, 13 listopada 2020

[1190]


Dom na końcu drogi

Gdzieś na końcu bocznej drogi, w miejscu, gdzie nikt nie pojawia się przypadkiem czy po prostu przechodzi, stoi zniszczona, murowana willa z początku XX wieku. Ewidencja zabytków przypisuje ją Wacławowi Krzyżanowskiemu, krakowskiemu architektowi, po którym pozostały w mieście takie budynki jak Dom Pollerów przy Szpitalnej, czy Dom Popielów na rogu Basztowej i Asnyka. 

Niewiele informacji udało mi się znaleźć o tym domu. Żadnej historii czy ciekawostek. Może tyle, że obok znajduje się grota z figurką Matki Boskiej z Lourdes z roku 1924 lub 1925. Można więc zakładać, że dom powstał niedługo wcześniej. Jest on też objęty ochroną konserwatorską, a teren, na którym się znajduje miejscowym planem zagospodarowania. Za płotem bowiem, po prawej, rozciąga się połać poindustrialnego terenu, który obecnie jest ogarniany i rekultywowany.

Od połowy lat 60' do roku 2012 znajdowała się tutaj pętla autobusowa dla linii 121. Wiele razy chciałem tu zajrzeć właśnie dojeżdżając tą linią, ale nigdy nie było albo okazji, albo pogody, albo po drodze... może to i dobrze, bo StreetView sugeruje, że jeszcze nie tak dawno ten dom nie był tak zupełnie pusty jak obecnie. Dziś natomiast jego stan jest bliski tragicznemu. Czy ktoś go kiedyś odnowi? Czy ktoś znów w nim zamieszka? Nie wiem, ale podejrzewam, że z powodu bliskiego i hałaśliwego sąsiada po lewej, może nie być za wielu chętnych.

wtorek, 10 listopada 2020

[1189]

 

mgła

Listopad to czas mgieł, ciemności i szarugi. Kraków z racji swojego położenia jest mglistym miastem i nawet jak prognoza pogody przewiduje dzień słoneczny, to nierzadko nie przebija się ono przez grubą warstwę krakowskich chmur. 

Na zdjęciu mgła nad boiskiem przy szkole podstawowej nr 45.

niedziela, 8 listopada 2020

[1188]

 

Jesień na Pogórzu

Jest takie miejsce, do którego mam szczęście co jakiś czas uciec od Krakowa i pobyć w nieco innym klimacie i otoczeniu. Znajduje się ono w/na Pogórzu Rożnowskim, chociaż jeszcze niedawno myślałem, że jest to jeszcze Beskid Wyspowy, a charakteryzują go łąki, falisto rozsianie pola uprawne i kolorowe o tej porze roku lasy. 

Jedynym miastem jest tam Zakliczyn, który jak się zabrał za remont Rynku, tak skończyć nie może.

poniedziałek, 2 listopada 2020

[1187]

 

Józefa 14

Pozwolę sobie jeszcze zostać chwilę na Kazimierzu, bo będąc tam w mniej turystycznym czasie gdzie by się nie spojrzało tam dojrzy się ciekawego. Czasem zupełnie niepozornego, a bywa, że i odpychającego, ale tylko pozornie, jak ta nadgryziona zębem czasu nieduża kamienica przy ulicy Józefa.

Według zapisu w ewidencji zabytków najstarsza jej część, czyli pewnie dziś już tylko piwnice i fundamenty pochodzi z wieku XVIII, większa rozbudowa nastąpiła w roku 1840 i kolejna w 1901. Szukając więcej informacji po Internecie znalazłem, że pod koniec lat 80' XIX należała ona do jednego z najbogatszych krakowskich Żydów, niejakiego Zussmana Schonkera (Schenker Süssman) i jego żony Hindy. Pobrali się w roku 1831 kiedy on miał lat 21, a ona zaledwie 16. Biorę jednak pod uwagę, że gdzieś komuś mógł wkraść się błąd, na przykład w numeracji.

Dziś kamienica należy bodaj do ZBK i jest w stanie raczej opłakanym, lecz pomimo tego wygląda nawet na zamieszkaną. Kamienice Kazimierza odzyskują blask, więc może i tą ktoś się zajmie, ale nie zmieniając jej na apart-hotel dobudowując 3 piętra.

Obok natomiast, pod numerem 16, znajduje się Dom Aktora, zwany tak, gdyż mieszkają tu aktorzy krakowskich teatrów. Parę lat temu na bramie miał powstać mural upamiętniający Piotra Skrzyneckiego, ale konserwator zabytków nie wyraził zgody... ale cóż, o tym może innym razem.

niedziela, 1 listopada 2020

[1186]

 

Róg ulic Estery i Warszauera

Konkretnie Estery 6/Warszauera 2, bo pod takimi adresami możemy znaleźć tę kamienicę na mapach. Zbudowano ją w roku 1909, a jej projektantem był nadzwyczaj płodny krakowski architekt Leopold Tlachna. Wiele kamienic według jego projektu stoi na Kazimierzu, głównie przy Dietla i Bożego Ciała, ale sporo znajdziemy też w innych częściach starego Krakowa - na przykład przy Topolowej czy Ariańskiej na Grzegórzkach, albo przy Długiej, Studenckiej czy Loretańskiej na Starym Mieście. Większość z nich zachowała swoje funkcje mieszkalne.

Ta nie. Tutaj przez wiele lat mieściła się tu przychodnia lekarska z poradnią zdrowia psychicznego oraz apteką. W roku 2019 właściciel kamienicy, Gmina Wyznaniowa Żydowska, rozpoczął jej gruntowny remont przy okazji zmieniając dotychczasową jej funkcję na hotelową. Jakkolwiek rozumiem intencje właściciela, to nie rozumiem dlaczego Kraków, jako organizator tego naszego domu, pozwala na dalszą turystyzację, widząc przecież jakie to przyniosło konsekwencje na Starym Mieście. Infrastruktura społeczna jest kluczowa, jeśli chce się zatrzymać mieszkańców w danej przestrzeni. No, chyba, że właśnie tego się nie chce.

Na marginesie wspomnę tylko, że fotoblog skończył niedawno szesnaście lat. Początkowo miałem to ciągnąć przez miesiąc, dodając jedno zdjęcie każdego dnia. Taka była koncepcja - day by day. Potem uznałem, że pobawię się tak do setki, ale kiedy to się stało, w sierpniu 2005, pomyślałem, że wypada już dociągnąć projekt do okrągłego roku. No i jesteśmy tutaj. W Niemczech ten fotoblog mógłby już kupić piwo.