wtorek, 24 października 2017

[1000] !

Fragment osiedla Kolorowego i Alei Jana Pawła II - zdjęcie nr 1000

Jest i tysiąc. Najpierw blog miał istnieć miesiąc, potem do stu zdjęć, a potem jakoś samo poszło i tak przez trzynaście lat. Dokładnie trzynaście, bo dziś są urodziny bloga. Myślałem nad tym co tu dać z okazji tego podwójnego święta i miałem nawet koncepcję, że Kraków i w ogóle wow - taka fota, ale w końcu wygrał powrót do korzeni i zdjęcie, które równie dobrze mogłoby mieć tytuł [0001bis]. Bo mimo wszystko wciąż chcę właśnie tak prowadzić tego fotobloga - on nigdy nie miał być wow, z pięknymi zdjęciami tego królewskiego miasta, które wszyscy dobrze znają. Kraków ma piękny Rynek, cudowne Podgórze, malownicze Planty i klimatyczny Kazimierz, ale to miasto to coś więcej niż te turystyczne rejony. Wiem, że się powtarzam, ale dla mnie to ważne, zwłaszcza, że widzę jak nieturystyczne dzielnice są traktowane tylko jako betonowe sypialnie, gdzie poza blokami absolutnie nic nie ma. A to nie jest prawdą. Do tego dochodzi krzywdzący stereotyp dotyczący Nowej Huty, ale to temat rzeka. Na szczęście to się powoli zmienia za sprawą wielu stron i fanpejdży (to tak się pisze?) na facebooku, które pokazują inną twarz Krakowa i jego dzielnic. Tę, którą ja tu pokazuje od trzynastu lat. I zamierzam to ciągnąć dalej - mniej lub bardziej regularnie - bo Kraków wciąż się zmienia i przekształca. Czasem idzie się zachwycić, czasem napisać pismo do magistratu z pytaniem WTF?, jednak ja wciąż te zmiany chce dokumentować. Jak w tym przypadku - na zdjęciach [0001], [0453] i [1000]. To zwykłe, codzienne miejsce, a tyle zmian i być może to nie koniec. Zatem jestem, a Kraków ze swoimi osiemnastoma dzielnicami stoi przede mną otwarty. Niestety zbliża się najpodlejszy okres w całym roku, więc tradycyjnie częstotliwość wpisów może spaść. Taki mamy klimat.

poniedziałek, 23 października 2017

[0999]

Skrzyżowanie przy Nowym Kleparzu

Właściwie fragment tego problematycznego skrzyżowania - łącznik pomiędzy Alejami, a ulicami Prądnicką i Wrocławską. Paskudne skrzyżowanie. Kiedyś tamtędy jeździłem samochodem i zawsze dostawałem skrętu szyi. Są plany jego przebudowy, ale to może nie nastąpić szybko - tak zamknięcie tak newralgicznego miejsca w tej chwili spowoduje takie utrudnienia jakich Kraków jeszcze nie widział.

sobota, 21 października 2017

[0998]

Tramwaje na Rondzie Kocmyrzowskim

Rondo to jeszcze długo będzie kojarzyć się głównie z niekończącym się remontem, który zajął większość tego roku. Do tego nie wszystko jest jeszcze w 100% gotowe... Niby wiadome, że gruntowne przebudowy/remonty muszą trochę potrwać, ale tutaj doszło do niejednego absurdu z brakiem robotników na obiekcie włącznie. Przez to wszystko to był trudny rok dla mieszkańców pięciu nowohuckich dzielnic, zwłaszcza Mistrzejowic i Bieńczyc, którzy podróżują po Krakowie tramwajem - bo musieli przejeżdżać tędy, gdyż innej drogi, póki co, nie ma.

To rondo jest jeszcze ciekawe z innego względu - otóż w roku 2013 do nazwy dodano mu patrona, ks. Gorzelanego, budowniczego kościoła Arki Pana w Bieńczycach, i teraz rondo ma 'dwie nazwy' - Rondo Kocmyrzowskie im. księdza Adama Gorzelanego.

Ponadto to już druga tak poważna przebudowa tego ronda w ostatnich latach. Pierwsza miała miejsce w roku 2005 i wtedy zupełnie zmieniła się geometria tego skrzyżowania - z wielkiej agrafki zrobiono mniej więcej okrągłe rondo turbinowe.

Natomiast widoczne na zdjęciu tramwaje to tzw. Wiedeńczyki, czyli SGP E1 sprowadzone do Krakowa z Wiednia w roku 2010. Oba wagony są już dość wiekowe - ten po lewej ma lat 50, a drugi tylko rok mniej.

czwartek, 12 października 2017

[0996]

W parku Lotników Polskich

Jesień - nie ma na to rady. Kiedy przyszłe pierwsze wrześniowe chłody to wpadłem w taką chandrę, że zacząłem odmawiać współpracy z rzeczywistością. Jednak lubię jesień, lubię ją taką, jaka jest teraz i będzie przez najbliższy tydzień; słoneczna, ciepła i sprzyjająca spacerom. Weekend ma być przyjemny, więc wykorzystajcie to jakoś słusznie; olejcie galerie handlowe, zostawcie samochód na parkingu i pójdźcie sami, w parach, czy też całą rodziną chłonąć energię słoneczną. Bardzo ku temu polecam Park Lotników Polskich, ale źle też nie będzie w parku nad Zalewem Nowohuckim, na Plantach Bieńczyckich, w Parku Zaczarowanej Dorożki, Bednarskiego czy Aleksandry. Do tego Lasek Wolski, Puszcza Niepołomicka, Zakrzówek... obojętne, byle nie siedzieć w domu. Jesień bywa piękna.

Ja tymczasem zmieniam trochę klimat i wracam w przyszłym tygodniu.

środa, 11 października 2017

[0995]

Przy ulicy Mieczysławy Ćwiklińskiej

Ten wielki garnek to kościół należący do parafii Najświętszej Rodziny na osiedlu Bieżanów Nowy. Powstał w latach 1983-1992.

wtorek, 10 października 2017

[0994]

Szkoła Podstawowa nr 103

Przy okazji tematu szkół jeszcze. Ta szkoła to typowa 'tysiąclatka' otwarta w roku 1965. W tym samym czasie budowała się większość osiedla Kolorowego, na którym ta się znajduje, więc zapotrzebowania na szkołę było ogromne. Jak podaje strona www szkoły w pierwszym roku nauczania do szkoły przyjęto 965 uczniów. Mieściło się tu także Gimnazjum nr 48 im. Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego, które zostało zlikwidowane. Jedyne co po nim zostało to patron; dotychczas patronką szkoły podstawowej była Maria Konopicka, dziś jest już Gałczyński.

A na marginesie - tę szkołę skończyła moja siostra ;)

poniedziałek, 9 października 2017

[0993]

Róg ulicy Katowickiej i Włodzimierza Tetmajera

Bronowice właściwie. Narożny dom zbudowano z początkiem XX wieku i pełnił funkcję szkoły. Dziś znajduje się tu przychodnia.

niedziela, 8 października 2017

[0992]

Przejście podziemne przy ul. Katowickiej

Powstało dosyć niedawno przy okazji remontu linii kolejowej, który wciąż trwa. Wcześniej była tu kładka nad torami. Obecne połączenie jest oczywiście wygodniejsze, jednak przejścia podziemne mają to do siebie, że są łatwym celem miejscowego elementu i pomniejszej patologii. Z tym, jak widać, nie jest inaczej.

Na zdjęciu tego nie widać, ale najbliższa okolica przechodzi właśnie znaczące zmiany - do niedawna znajdowało się tam wielkie pole i nieużytki, a dziś wytyczono i zbudowano już na nim dwie nowe ulice - Wizjonerów i Naukowców. Następne będą bloki, dużo bloków.

sobota, 7 października 2017

[0991]

Pałac Goetzów przy ul. Lubicz

Ciąg dalszy tematu z wczoraj. Nic już więcej dodawać nie będę, bo wszystko widać - czyli odremontowany krakowski Pałac Goetzów. Dziś ten zabytkowy budynek pełni funkcje biurowe, a pierwszym najemcą (lub jednym z pierwszych) został Konsulat Generalny Węgier. Swoją drogą wtedy ta placówka dyplomatyczna wróciła do Krakowa po pięcioletniej przerwie - wcześniej, w latach 1994-2009, konsulat mieścił się przy ul. Św. Marka.

Kiedyś będę musiał odwiedzić ten właściwy Pałac Goetzów w Brzesku. Ale to kiedyś.

piątek, 6 października 2017

[0990]

Browar Lubicz

W poprzednim wpisie wspomniałem o niejakim Janie Albinie Goetzu, a właściwie Goetzu-Okocimskim, bo w czasach, o których piszę, ów baron oficjalnie nazywał się właśnie tak. Poza tym, że moczył się w Uzdrowisku Matecznego, to był właścicielem browaru w Okocimiu, a od roku 1903 także i browaru w Krakowie, który przemianował na Browar i Słodownia Jan Götz Okocimski, dawniej Johna J. A. Synowie. Historia krakowskiego browaru zaczęła się jednak nieco wcześniej, gdyż jego początki sięgają roku 1840. Założycielem i pierwszym właścicielem był pewien Szwajcar, Rudolf Jenny, po którego śmierci biznes przejął Juliusz August John, zięć tego pierwszego. Natomiast za rządów jego synów browar przeszedł w ręce wspomnianego już barona z Brzeska. Po II Wojnie Światowej browar, jak wszystko, znacjonalizowano, a w roku 1968 włączono w skład Zakładów Piwowarskich w Okocimiu. W sumie... to na powrót chyba. W każdym razie od tamtego czasu przy na rogu Strzeleckiej i Lubicz widniało wielkie logo piwa Okocim. Historia piwa w tym miejscu kończy się jednak w roku 2001, kiedy to nowy właściciel okocimskich browarów, koncern Calsberg, podjął decyzję o zaprzestaniu warzenia piwa w Krakowie. Przez kolejne lata główna hala i pozostałe budynki stały więc puste i pilnowane przez ochroniarza. I jeśli jest coś, czego bardzo żałuję, a pewnie by się trochę tego znalazło, to tego, że nie mam ŻADNEGO zdjęcia browaru przy Lubicz kiedy ten tam jeszcze stał. A przejeżdżałem tamtędy tyle razy... i tyle zdjęć Lubicz tutaj... Cóż, dziś jest już po ptakach, gdyż w roku 2011 rozpoczęto wyburzanie hal i zabezpieczanie zabytkowej części, w tym także dworku/pałacyku zwanego dziś Pałacem Goetza (nie mylić z tym w Brzesku!), i w końcu budowa kompleksu mieszkalno-usługowego pod nazwą Browar Lubicz. Zupełnie subiektywnie; to co dziś stoi pod adresem Lubicz 17 jest najpiękniejszą mieszkaniówką powstałą w Krakowie na przestrzeni ostatnich wielu, wielu lat. Jasne, że ani wszędzie nie byłem, ani wszystkiego nie widziałem, ale z tych inwestycji, które miałem okazję zobaczyć, Browar Lubicz to prawdziwa perełka. Osobnym atutem inwestycji jest powrót do korzeni, czyli otwarcie w budynku Dawnej Słodowni restauracji i browaru warzącego własne piwo - o nazwie oczywistej przecież - Browar Lubicz. Wstyd, ale jeszcze nie byłem, choć zbieram się od otwarcia. Gdyby ktoś był ciekawy, to na ich stronach ładnie opisano historię krakowskiego browaru poczynając od roku 1840 -> tutaj. Trochę więcej szczegółów za to znajdziemy -> tutaj.

Eh, nie mam pojęcia co z tą ostrością zdjęć ostatnio. Odlatuje gdzieś przy zmniejszaniu albo imporcie.

środa, 4 października 2017

[0989]

Uzdrowisko Matecznego

Przy Rondzie Matecznego, za ścianą billboardów, znajduje się Uzdrowisko Matecznego wraz z parkiem zdrojowym. Antoni Mateczny, czeski architekt, osiedlił się w tych rejonach w roku 1884. W roku 1898, szukając na swojej posesji wody, odkrył źródło wody mineralnej - tak wyglądał początek krakowskiego uzdrowiska, w którym później bywali co bardziej znamienici goście, jak na przykład Jan Albin Goetz, niegdysiejszego właściciela browaru Okocim oraz pięknego i wielkiego pałacu w Brzesku (dziś jest to hotel). Zakład Kąpielowy Wody Siarczano-Solankowej działał prężnie do początku II Wojny Światowej, kiedy to zabudowania przejęli Niemcy i utworzyli tam fabrykę odzieży, a następnie gumy. Po Niemcach przyszli żołnierze radzieccy, a teren wraz z budynkami uległ dalszej dewastacji. Później, lecz tylko na krótką chwilę, spadkobiercy Antoniego Matecznego odzyskali teren i zabudowania, ale już w roku 1952 niegdysiejsze zakłady lecznicze zostały im odebrane i upaństwowione. Po trwającym cztery lata remoncie, w roku 1956, zakłady kąpielowe znów zaczynają działać. W roku 1969 zaczęto wydobywać tutaj popularną kiedyś wodę mineralną 'Krakowianka', która niestety zniknęła z półek gdzieś w latach 90'. Nawet pamiętam, że rodzice kupowali głównie tę wodę. Dziś zabytkowe budynki są świeżo po remoncie i istnieją plany reaktywacji zarówno wydobywania 'Krakowianki' jak i odbudowania pijalni wód mineralnych. Dokładniej i mądrzej wszystko opisane jest -> tutaj i tutaj.

poniedziałek, 2 października 2017

[0988]

Ruiny Młyna Lelitów przy ulicy Kocmyrzowskiej

Pierwsze zabudowania powstały tu w latach 30' XIX wieku. Początkowo był to tartak z napędem wodnym, gdzie produkowano m.in. meble. W roku 1915 tartak doszczętnie spłonął, ale jeszcze w tym samym roku całość odbudowano, jednak już pięć lat później zmieniono jego funkcję na młyn parowy. Teren ku temu był atrakcyjny, gdyż znajdował się pomiędzy dwiema rzekami - Dłubnią i Młynówką, które zapewniały wodę i siłę do napędu. Po II wojnie młyn znacjonalizowano i ochrzczono nazwą Zakłady młynarskie nr 3 Bieńczyce, którą zresztą do dziś znajdziemy na bramie prowadzącej do zabudowań. Na początku lat 60' młyn gruntownie przebudowano dostosowując go do nowych technologii, co jednak nie przyniosło pożądanych rezultatów. Tuż po transformacji ustrojowej, w roku 1993, młyn został zamknięty i od tamtego czasu niszczeje sobie spokojnie na uboczu ulicy Kocmyrzowskiej. Dostać się do niego łatwo, co prawda tabliczka mówi, że nie wolno, ale środki zapobiegawcze są właściwie żadne. Jest brama, ale to tyle z umocnień. Można też wejść od strony rzeki Dłubni, gdzie w ogóle nie ma żadnych ogrodzeń za to masa pokrzyw. Mnie prywatnie chodzenie po ruinach średnio bawi, ale wielu tam było i udokumentowało na YT. Wystarczy wpisać odpowiednią frazę w Google. Kompleks wrócił już do prawowitych właścicieli, rodziny Lelitów, ale jego stan jest jak widać - w totalnej ruinie, do czego przyczyniło się kilka pożarów, w tym najpoważniejszy z roku 2010, oraz notoryczna grabież trzewi przez okoliczny element. Szukając informacji o młynie trafiłem na projekt rewitalizacji i stworzenia tam Domu Mody. Rzecz jasna to tylko koncepcja, ale to już coś. Co więcej koncepcja stworzona przez prawdopodobną współ/właścicielkę zabudowań. Żadnej pewności nie mam, sugeruję się tylko nazwiskiem architektki. Na razie zabudowania pozostają w gminnej ewidencji zabytków, jednak nie są w rejestrze, a żyjąc w Krakowie wiemy, jak łatwo jest coś z ewidencji wykreślić. Niemniej jednak na wszystkich zdjęciach jakie znalazłem widoczna w budynku brama i okno są zamurowane – dziś już nie, więc być może to znak nadchodzących zmian.

Na ulicy Kocmyrzowskiej, która ciągnie się przez prawie pięć kilometrów od Ronda Kocmyrzowskiego aż do północnej granicy miasta, znajduje się jeszcze kilka innych wartych uwagi pamiątek przeszłości. Są to głównie stare, drewniane domy z początku zeszłego wieku, które pamiętają lepsze czasy podkrakowskich wsi Krzesławice i Bieńczyce. Niestety dziś i one nie prezentują się najlepiej. Dom pod numerem 9, niby też wpisany do ewidencji, dziś jest zabitą dechami chałupą zasłoniętą przez krzaki i okupowaną przez okolicznych bezdomnych. Lepiej ma się numer 15, ale i tutaj lepsze czasy już były. Zresztą, gdy zaczną budować węzeł Kraków-Grębałów, o którym pisałem poprzednio, prawdopodobnie i ten dom będzie musiał niestety zniknąć. Dziś takich domków jest tam jeszcze zaledwie kilka, do zliczenia na palcach jednej ręki.