sobota, 18 sierpnia 2018

[0402bis]

Pętla Kopiec Wandy w lipcu 2007

Pętla Kopiec Wandy w sierpniu 2018

Dziś gorzko. Wiem, że kadr nie jest idealny, ale na razie nie zamierzam tam wracać, by poprawić. Dwa lata temu, pod pierwszym zdjęciem, ktoś zostawił komentarz, że do dziś nic się tam nie zmieniło. Pojechałem, sprawdziłem i jest to prawda - na pętli Kopiec Wandy czas się zatrzymał. I mógłbym jakoś to przeżyć, gdyby nie ów Kopiec Wandy, pod który tramwaj ma nas zawieźć. W roku 2007 sam dałem się oszukać, gdyż jadąc dwudziestką, która natenczas była linią stricte nowohucką, pojechałem na pętle Kopiec Wandy myśląc, że stamtąd dojdę na kopiec - no nie doszedłem; mapy nie miałem, Google Maps było w powijakach, zresztą moja nieodżałowana do dziś Nokia 3100 i tak by ich nie odczytała. Dziś jest o tyle lepiej, że można to sobie wszystko podejrzeć online, ale na miejscu nie ruszono nawet kamienia i nadal trzeba błądzić. Obok natomiast rozbudowano (póki co tylko część) ulicę Ujastek Mogilski włączając ją do wschodniej obwodnicy Krakowa, tym samym likwidując istniejące tam przejście dla pieszych, co poskutkowało odcięciem Kopca Wandy od starej Nowej Huty. Powstał co prawda tunel, ale jest on tak mądrze poprowadzony, że raczej furory nie robi. Nie mówiąc już o tym jak bardzo atrakcyjne i bezpieczne są tak długie tunele na peryferiach. Ale kto by się tym przejmował? Dojście jest? Jest. Być może sytuacja się zmieni po remoncie samej pętli - widziałbym tam chodnik łączący ją z wejściem na kopiec oraz bezpośrednie dojście z przystanku Bardosa - na pętle i do kopca, tak, by móc tam także dojść, a nie tylko dojechać tramwajem. Pod wiaduktami jest wystarczająco dużo miejsca na taki pieszy ciąg. Może i będzie na około, ale i tak lepiej, niż tym tunelem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz