wtorek, 26 stycznia 2021

[1219 & 1220]


Fort główny artyleryjski 50 'Prokocim'

Wojska Franciszka Józefa zbudowały fort w tym miejscu w latach 1882-1886. Nie jest on więc najstarszym obiektem Twierdzy Kraków, bo na przykład Bastiony 'Lubicz' bądź 'Kleparz' powstawały 20-30 lat wcześniej, jednak nie czyni go to gorszym, czy mniej cennym. Wręcz przeciwnie; z 'Lubicza' niewiele przecież już zostało. I to pomimo niebywałych 'wysiłków' miasta...

Zbudowano go, by bronił Traktu Lwowskiego, czyli dzisiejszej ulicy Wielickiej. Z zadania wywiązał się wzorowo, gdyż żołnierze w nim służący brali czynny udział w zwycięskich walkach przeciwko Rosjanom w roku 1914.

Znajdziemy go mniej więcej vis a vis szpitala w Prokocimiu, u zbiegu ulic Kostaneckiego i Medycznej, na południowo-zachodnich krańcach dzielnicy XII. Nie trzeba się do niego specjalnie przedzierać pokonując postawione po drodze zasieki, może poza toną puszek i szkła, bo jest ogólnodostępny i nawet nieźle oznaczony. Niestety, jak prawie wszystkie inne obiekty Twierdzy Kraków także i on prezentuje sobą obraz nędzy i rozpaczy. Od lat jest bowiem regularnie dewastowany, niszczony i oznaczany sprayem, a miasto nawet nie udaje, że się tym interesuje. Cały fort jest zarośnięty wysoką trawą i drzewami, powiedziałbym wręcz, że starodrzewiem, który już nawet zalega to tu to tam. Ma to swój urok, owszem, lecz myślę, że o nie aż taki kamuflaż chodziło Austriakom.

Dużo więcej informacji, zdjęć oraz grafik Fortu 50 'Prokocim' można znaleźć na stronie Klubu Podróżników Śródziemie, o -> tutaj

Schron amunicyjny 'Prokocim'

Ten betonowy klocek powstał na wiele lat po pobliskim forcie, bo już podczas Wielkiej Wojny, w latach 1914-1915, lecz i tak spotkał go ten sam los - zapomnienie i regularna dewastacja. Ta widoczna na zdjęciu jest całkiem świeża. I po co? Na co? Przecież tego nawet nie widać... Schron bowiem stoi w małym lasku przy ulicy Wielickiej, między wjazdem na parking Tesco/Obi, a niewielką rzeczką Drwinką. Można do niego łatwo dojść, tu także nie ma żadnych płotów czy fos do pokonania, lecz i tak trzeba patrzeć pod nogi gdzie się idzie, bo śmieci ścielą się gęsto.

Tu jeszcze jakaś nadzieja jest, gdyż miasto ma tam jakieś plany ogarnięcia okolic Drwinki, więc kto wie, może i ten schron się załapie. Niemniej widać, że zarówno prezydentowi jak i wielu radnym nieprawdopodobnie by ulżyło, gdyby zabudowania Twierdzy Kraków ot tak sobie nagle znikły. Przykre, że Kraków, który dla turystów zrobi absolutnie wszystko, pozwala sobie niszczenie zabytków tej klasy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz